Postanowilem przygotowac kolacje dla znajomych. Na stole zagoscila salatka z blanszowanej fasolki szparagowej z marynowanymi w japonskim sezamowym winegrecie cebula i rzodkiewka oraz (z braku piekarnika) smazona piers z kacki w soli na puree z pietruszki i ziemniakow oraz z winnym jus rozmarynowym i mietowa marchewka z groszkiem, bo Polak nie moze zapomniec o jarzynce na talerzu :)... niestety nie mielismy tluczka albo praski do ziemniakow, wiec musialem pochlonac z kolezanka jedna butelke wina przed gotowaniem, zeby uzyc jej do zrobienia puree. Takie wlasnie metody mamy w domu modelek :)
ponadto jedyne piersi kaczki, jakie znalezlismy w supermarkecie byly mrozone, wiec ponizej kapia sie w wannie w letniej wodzie, zeby sie naturalnie rozmrozic. wiecej zdjec z kolacji nie ma, a winne jest temu wino, ktore sprawilo, ze w glowie szare komorki zastapila radosc i wszystko zapomnialem udokumentowac :)
to maly bakstejdz
ja i Sundal
zmiana wizerunku
W Tajlandii niemal codziennie jest jakas praca, wiec nie ma nudy! Nastepnego dnia robilem editorial dla E&P Magazine, gdzie wcielilem sie w gwiazde rocka z problemami na tle psychicznym, a mojego psychiatre w sesji zagral tajski aktor celebryta Ananda. To tylko instagram, ale zdjecia w monitorze fotografa wygladaly o niebo lepiej i nie moge sie doczekac, jak wygladam z problemami. Smieszne doswiadczenie - niemal aktorskie. O dziwo nie bylo mi trudno wczuc sie w role, to troche przerazajace ;)
na kozetce u pana Freuda
mam nadzieje, ze mi to pomoze ;)
Zaraz po tej sesji pobieglem do domu, spakowalem sie i wyskoczylem na ostatniego pozegnalnego drinka za znajomymi przed wylotem do Los Angeles. To miasto jest naprawde piekne, ale 2 dni podrozy sa na tyle wyczerpujace, ze trudno mi bylo cieszyc sie pieknymi widokami. Odwiedzilem tamtejsza agencje i juz po 3 dniach pobytu wrocilem do Bangkoku...
LA w calej krasie - palmy, slonce, przestrzen!
hot dog jalapeño naprawde pycha!
a tu bardzo cute lucky strike, ktore okazalo sie, ze sa tak male, bo nie maja filtru :/
To miasto jest naprawde cudowne, ale przydalby sie samochod z kierowca (bo dalej nie mam prawa jazdy :P)
a to juz poza miastem, piekny stary chevrolet
my cyganie ;)
cudowna lokalizacja!
na zdjeciu tego nie widac, ale za oknem jest sztuczny wodospad, ktory plynie prosto z dachu
a to zebrane w LA orzechy eukaliptusa. swoja droga to niesamowite, ze dla nas ten zapach jest orzezwiajacy, a koale po tym zasypiaja
po zdjeciach poszlismy do chinskiej restauracji na male co nieco:
faszerowane kurczakiem grzyby, placek ze szczypiorkiem, marynowane ogorki z chilli i smazone w glebokim tlusczu tofu z sosem chilli i kolendra - pycha!
Mieszkalem w hotelu na Melrose Ave. Sniadanie bylo naprawde super! Aromatyczna kawa w pelnym sloncu Kaliforni i kanapka na wynos - troc wedzona z awokado i sunny-side-up jajkiem sadzonym. Kick na caly dzien roboty!
A to Japonka, wygladajaca rodem z filmow ze Studio Ghibli!
Piekne drzewa eukaliptusowe
Po sesji poszlismy na kolacje - koreanskie BBQ, bulgogi, bi bim bap, kimchi, pork belly, nawet marynowana meduza! pychota!
Po kolacji udalo mi sie spotkac z kolezanka z NY, ktora akurat byla w pracy w LA i wypilismy pare kieliszkow, zeby lepiej mi sie spalo w samolocie nastepnego dnia. Veronike poznalem rok temu w Tokyo - ten swiat jest naprawde malutki.
Nastepnego dnia rano juz zlapalem samolot do Bangkoku i wlasnie dotarlem do domu po 15h lotu, musze wstac za 4 i pol h i znowu lece na sesje. Wybaczcie, ze kondensuje tu niemal caly tydzien i czasem zapominam cos udokumentowac, ale naprawde nie mam wiele wolnego czasu!
Tymczasem w TVN wlasnie skonczyla sie emisja mojego ostatniego odcinka w masterchef! Mam nadzieje, ze sie Wam podobalo i ze umilalem troche niedzielne wieczory. Szkoda, ale co zrobic :(
Dlaczego taka cisza na blogu? Proszę o więcej wpisów ;)
ReplyDeletePrzystoniak ^^
ReplyDelete